Blog Books Factory

Co czytać? 3 tytuły na długie listopadowe wieczory

Trzy książki: Człowiek w poszukiwaniu sensu, Hyperion i Frankenstein.

Jesienna aura za oknem naturalnie skłania do zwolnienia tempa. Mgliste poranki i wcześnie zapadający zmrok tworzą specyficzną atmosferę, która sprzyja sięganiu po literaturę wymagającą nieco większego skupienia, a czasem – oferującą ucieczkę do zupełnie innych światów.

Kiedy zastanawiamy się, co czytać w listopadzie, warto zwrócić uwagę na pozycje, które korespondują z nastrojem tego miesiąca: nieco melancholijnym, skłaniającym do refleksji, ale też tajemniczym. W dzisiejszym zestawieniu przygotowaliśmy dla Was trzy książki: od fundamentalnej klasyki grozy, przez poruszającą literaturę faktu, aż po monumentalne science fiction.

Seria nie jest sponsorowana. Jedyne kryterium przyznania umownego znaku jakości Books Factory to subiektywna wartość samych publikacji.

Powrót do korzeni horroru: „Frankenstein”

Jeśli listopad kojarzy Wam się z gotyckim klimatem, wybór może być tylko jeden. Powieść Mary Shelley to dzieło, które mimo upływu ponad dwustu lat od premiery w 1818 roku, wciąż poraża aktualnością pytań o granice nauki i odpowiedzialność twórcy za swoje dzieło.

Wydawnictwo Nowa Baśń oddaje w ręce czytelników to arcydzieło w znakomitym tłumaczeniu Pauliny Braiter. Historia zaczyna się, gdy ambitny naukowiec, Wiktor Frankenstein, obsesyjnie poszukujący tajemnicy życia, konstruuje istotę z fragmentów ludzkich ciał. Przerażony efektem, porzuca „potwora”.

Wbrew popkulturowym wyobrażeniom, nie jest to bełkocząca bestia, ale postać tragiczna. Jego wrażliwość i inteligencję podkreśla fakt – często pomijany w adaptacjach – że istota uczyła się czytać i rozumieć świat na „Cierpieniach młodego Wertera” Goethego. To właśnie ta lektura ukształtowała jego ból odrzucenia i romantyczne postrzeganie rzeczywistości.

Dlaczego warto sięgnąć po tę pozycję właśnie teraz?

  • Kontekst filmowy: to idealny moment na lekturę oryginału, ponieważ właśnie zadebiutowała nowa, głośna ekranizacja w reżyserii wizjonera Guillermo del Toro. Warto znać pierwowzór, zanim zobaczymy jego interpretację na ekranie.
  • Klimat: opisy surowych alpejskich krajobrazów i mrocznych laboratoriów idealnie wpisują się w listopadową aurę.
  • Głębia: to nie jest tania opowieść o straszeniu. To filozoficzny traktat o samotności i potrzebie akceptacji.

Lekcja nadziei w najtrudniejszych czasach: „Człowiek w poszukiwaniu sensu”

Listopad to także czas zadumy i refleksji nad egzystencją. W tej kategorii trudno o ważniejszą pozycję niż „Człowiek w poszukiwaniu sensu” Viktora E. Frankla, wydana w Polsce nakładem Wydawnictwa Czarna Owca (tłumaczenie: Aleksandra Wolnicka).

Viktor Frankl, wiedeński psychiatra, trafił w czasie II wojny światowej do obozów koncentracyjnych. W swojej książce nie skupia się jednak wyłącznie na opisie okrucieństw, lecz analizuje psychikę więźnia. Frankl dochodzi do wniosku, że najpotężniejszą siłą napędową jest dążenie do sensu.

Jednak lektura ta potrafi wstrząsnąć czytelnikiem nie tylko nadzieją. Autor dzieli się w pewnym momencie druzgocącą, osobistą konkluzją: „najlepsi z nas nie wrócili”. To zdanie brutalnie uświadamia, że przetrwanie w obozie często wymagało zachowań, których moralny ciężar ocaleni dźwigali do końca życia, a ci najbardziej szlachetni ginęli pierwsi.

To lektura obowiązkowa, ponieważ:

  • Daje perspektywę: problemy dnia codziennego bledną w zderzeniu z doświadczeniami autora.
  • Jest fundamentem logoterapii: książka w przystępny sposób wprowadza w tajniki nurtu psychoterapii, który opiera się na poszukiwaniu celu w życiu.
  • Jest zwięzła: to niespełna dwustu stronicowy esej o potężnym ładunku emocjonalnym.

Epicka podróż w nieznane: „Hyperion”

Dla tych, którzy w listopadowe wieczory wolą uciec z Ziemi jak najdalej, proponujemy absolutny klasyk literatury science fiction. „Hyperion” Dana Simmonsa, wydany przez Wydawnictwo MAG w nowym przekładzie Wojciecha Szypuły, to pierwsza część tetralogii, która redefiniuje pojęcie space opery.

Akcja rozgrywa się w obliczu nadciągającej galaktycznej wojny. Na tytułową planetę wyrusza siedmioro pielgrzymów, by dotrzeć do tajemniczych Grobowców Czasu. Każdy z nich opowiada swoją historię, co czyni tę książkę literackim hołdem dla „Opowieści kanterberyjskich”.

Wśród tych narracji szczególnie mocno rezonuje historia uczonego Sola Weintrauba. Jest to bolesna, futurystyczna trawestacja biblijnej przypowieści o Abrahamie poświęcającym syna – wątek ten, pełen bezradności rodzica wobec cierpienia dziecka, potrafi wycisnąć łzy nawet u fanów twardej fantastyki.

„Hyperion” to idealna propozycja na długie noce:

  • Status kultowy: dzieło to od lat czeka na godną ekranizację. Choć plany filmowe (łączone m.in. z Bradleyem Cooperem) pojawiają się regularnie, realizacja stoi pod znakiem zapytania – ostatnio również ze względu na kontrowersje wokół radykalnych poglądów politycznych samego Simmonsa.
  • Szkatułkowa budowa: każda opowieść to osobny gatunek literacki, co sprawia, że książka ani przez chwilę nie nuży.
  • Jakość wydania: twarda oprawa i dbałość o detale edytorskie, z których słynie MAG, czynią z tej pozycji ozdobę biblioteczki.

Siła fizycznej książki

Czytając powyższe tytuły, trudno oprzeć się wrażeniu, że odbiór literatury zależy nie tylko od treści, ale i od formy. Solidna, twarda oprawa „Hyperiona” czy klimatyczna okładka „Frankensteina” sprawiają, że jesienne wieczory z książką stają się niemal rytuałem.

Jako pasjonaci druku zawsze z uznaniem spoglądamy na wydania, w których dbałość o papier, typografię i uszlachetnienia idzie w parze z wybitną treścią. To właśnie takie detale sprawiają, że papierowa książka wciąż ma przewagę nad cyfrowym plikiem – pozwala fizycznie poczuć gatunkowy ciężar opowieści.